DZZYN... DZZYN... Rozbrzmiewało głośno w pokoju Itachiego. Starszy z braci Uchiha z trudem otworzył oczy i zaklął pod nosem.
- ITAAACHI!!! - wydarł się z drugiego pokoju jego młodszy brat - Sasuke. - Doskonale wiesz, że mam dzisiaj na później, więc czy byłbyś tak łaskawy i go wyłączył!!! Chce jeszcze godzinkę pospać!!!
Długowłosy niechętnie zwlekł się z łóżka i wyłączył dzwoniący budzik. Wyszedł z pokoju, zszedł na parter do kuchni i zrobił sobie mocną kawę. Bez niej wręcz nie mógł normalnie funkcjonować. Już po kilku łykach poczuł się lepiej.
- Ty! - warknął Sasuke wchodząc do kuchni.
- Co znowu zrobiłem? - starszy z braci westchnął ciężko.
- Obudziłeś mnie o 5:30, chociaż wiedziałeś, że mam dzisiaj na 8:45!!!
Itachi nie odpowiedział tylko dopijał resztki kawy. Kiedy skończył wszedł z powrotem na górę, gdzie odbębnił cały poranny rytuał. Od ubrania się do umycia zębów.
- Miłego dnia życzę! - uśmiechnął się promiennie do młodszego brata wychodząc z domu.
Spojrzał na zegarek i skrzywił się nieznacznie, gdy zobaczył, że jest już 6:10. Na szóstą trzydzieści miał przecież wykłady, a jeszcze musiał dojechać. Wsiadł do stojącego pod domem Porsche. Zwykle poukładany i porządny teraz pędził na złamanie karku. O szóstej trzydzieści pięć wkroczył zdyszany do sali wykładowej. Zdziwił się, gdy zobaczył, że nikogo tam nie ma. Jeszcze raz spojrzał na zegarek. Nie było wątpliwości, była szósta trzydzieści pięć. Godzina o której miały rozpocząć się wykłady. Coś się wyraźnie nie zgadzało. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał pierwszy z brzegu numer, który miał na liście "Akatsuki". Akatsuki było tajną organizacją, którą z grupą przyjaciół założył w wieku pięciu lat. Nie wiadomo czemu nazwa przetrwała do czasu studiów.
- Co jest? - zapytał zrzędliwie Hidan, bo to jego numer wylosował Itachi.
- Co się stało z dzisiejszymi wykładami? Czemu nikogo tu nie ma? - czarnowłosy zapytał z lekkim przestrachem.
- Jakimi wykładami? Przecież dzisiaj nie ma żadnych wykładów...
- Hidan... Czy ty żartujesz?
- Nie, a teraz spieprzaj, bo chcę jeszcze pospać - chociaż Itachi go nie widział, był pewien, że białowłosy ma tą poirytowaną minę.
- Dzięki - zdążył jeszcze rzucić, zanim Hidan się rozłączył.
Zmęczony tym wszystkim wywlekł się z uniwersytetu. Przed wejściem zobaczył Deidare, niższego blondyna z włosami spiętymi w kucyk.
- Dei? Co ty tu robisz? - zapytał.
- No, idę na wykłady... - powiedział lekko zmieszany. - A ty czemu tam nie jesteś?
- Nie ma żadnych wykładów. Też tak myślałem, ale Hidan mi powiedział, że nie ma.
- Co? - jęknął blondyn. - To po co ja tak wcześnie wstawałem?
- Nie wiem, ale co powiesz na kawę na uspokojenie - zaproponował.
- No, dobrze - zgodził się Deidara.
Przeszli na drugą stronę ulicy, gdzie znajdowała się niewielka kawiarenka. Zajęli stolik rogu sali i zamówili po kawie.
- Zrozumiałym, gdyby to Kisame czy Tobi pomylili daty wykładów, ale ty? - zapytał blondyn.
- Zupełnie nie wiem jak to się mogło stać - pokręcił głową Itachi.
Rozmawiali jeszcze długo o zupełnie bzdurnych rzeczach.
- Itachi... - powiedział w pewnym momencie Deidara.
- Tak? Coś się stało? - zapytał widząc, że na policzki blondyna wpływają krwiste rumieńce.
- Bo ja chciałem cię zapytać... - mówił niepewnie.
- Tak?
- Czy ty wiesz, że mi się podobasz? - wypalił i od razu spuścił wzrok nie chcąc by ktoś zobaczył, jak bardzo się rumieni.
- Ja? Ja się tobie podobam? - zapytał Itachi zaskoczony.
Blondyn lekko skinął głową w odpowiedzi. Czarnowłosy uśmiechnął się i złapał zarumienionego blondyna za brodę, zmuszając by ten spojrzał mu w oczy. Deidara spojrzał na niego nieśmiało. Itachi zbliżył się do niego tak, że ich usta dzieliło teraz tylko kilka centymetrów.
- Ty mi też - wyszeptał i połączył ich usta w pocałunku. A był to długi pocałunek pełen pasji. Kiedy w końcu oderwali się od siebie dyszeli ciężko, jak po długim biegu.
- Kocham cię - wyszeptali równocześnie.
----------------------
Chciałam napisać scenę łóżkową, ale... jakoś tak myślę, że to jeszcze nie mój czas. Może następnym razem ^^
Fajnie napisane, ale moim skromnym zdaniem akcja dzieje się za szybko. Brakuje dokładniejszych opisów. Nie chcę na Ciebie najeżdżać, absolutnie, staram się tylko pokazać błędy. To tak, jakbyś np. poszła do kawiarni, kupiła ciastko i wyszła, nawet go nie jedząc. Choć to może nie najlepszy przykład, jednak mam nadzieję, że zrozumiałaś jego przekaz. Poćwicz trochę i będzie znacznie lepiej. Cóż, początki zawsze są trudne. Pozdrawiam, życzę weny oraz zapraszam do mnie: http://nadziejakrwawi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPS. Jeszcze jedna sprawa, kawa pobudza, nie uspokaja. Ale jak mniemam Ty o tym wiesz. ^^
Dziękuję za miły komentarz i kilka dobrych rad, do których się z pewnością zastosuję w następnym opowiadaniu. I oczywiście zajrzę na Twojego bloga.
UsuńZa krótko! Za krótko! *płacze
OdpowiedzUsuńTroszkę za mało szczegółowych opisów, ale tak to suuuuuper! Pisz szybkooo!