Żeby nie było, że nie ostrzegałam... Blog ten zawiera różne opowiadania yaoi (homoseksualizm). Jeśli coś nie pasuje to wciśnij CTR+W. Osoby zainteresowane zapraszam niżej.

wtorek, 20 stycznia 2015

Drabble - SasuNaru

- Mocniej do jasnej cholery - wycedził Naruto przez zęby.
- Nie widzisz, że się staram! Gdybyś był w innej pozycji, może w końcu by mi się udało! - odwarknął Uchiha.
- Co ci to da? Nie moja wina, że nie potrafisz rozpalić głupiego ogniska!
-----------------------
Taaa... tak mnie naszło... Wiem, że takie trochu krótkie (nawet jak na drabble...) i mało skojarzeń budzi, ale na pierwszy raz chyba może być XDD

niedziela, 21 grudnia 2014

Itachi x Deidara - Pomyłka

    DZZYN... DZZYN... Rozbrzmiewało głośno w pokoju Itachiego. Starszy z braci Uchiha z trudem otworzył oczy i zaklął pod nosem.
- ITAAACHI!!! - wydarł się z drugiego pokoju jego młodszy brat - Sasuke. - Doskonale wiesz, że mam dzisiaj na później, więc czy byłbyś tak łaskawy i go wyłączył!!! Chce jeszcze godzinkę pospać!!!
    Długowłosy niechętnie zwlekł się z łóżka i wyłączył dzwoniący budzik. Wyszedł z pokoju, zszedł na parter do kuchni i zrobił sobie mocną kawę. Bez niej wręcz nie mógł normalnie funkcjonować. Już po kilku łykach poczuł się lepiej.
- Ty! - warknął Sasuke wchodząc do kuchni.
- Co znowu zrobiłem? - starszy z braci westchnął ciężko.
- Obudziłeś mnie o 5:30, chociaż wiedziałeś, że mam dzisiaj na 8:45!!!
    Itachi nie odpowiedział tylko dopijał resztki kawy. Kiedy skończył wszedł z powrotem na górę, gdzie odbębnił cały poranny rytuał. Od ubrania się do umycia zębów.
- Miłego dnia życzę! - uśmiechnął się promiennie do młodszego brata wychodząc z domu.
    Spojrzał na zegarek i skrzywił się nieznacznie, gdy zobaczył, że jest już 6:10. Na szóstą trzydzieści miał przecież wykłady, a jeszcze musiał dojechać. Wsiadł do stojącego pod domem Porsche. Zwykle poukładany i porządny teraz pędził na złamanie karku. O szóstej trzydzieści pięć wkroczył zdyszany do sali wykładowej. Zdziwił się, gdy zobaczył, że nikogo tam nie ma. Jeszcze raz spojrzał na zegarek. Nie było wątpliwości, była szósta trzydzieści pięć. Godzina o której miały rozpocząć się wykłady. Coś się wyraźnie nie zgadzało. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał pierwszy z brzegu numer, który miał na liście "Akatsuki". Akatsuki było tajną organizacją, którą z grupą przyjaciół założył w wieku pięciu lat. Nie wiadomo czemu nazwa przetrwała do czasu studiów.
- Co jest? - zapytał zrzędliwie Hidan, bo to jego numer wylosował Itachi.
- Co się stało z dzisiejszymi wykładami? Czemu nikogo tu nie ma? - czarnowłosy zapytał z lekkim przestrachem.
- Jakimi wykładami? Przecież dzisiaj nie ma żadnych wykładów...
- Hidan... Czy ty żartujesz?
- Nie, a teraz spieprzaj, bo chcę jeszcze pospać - chociaż Itachi go nie widział, był pewien, że białowłosy ma tą poirytowaną minę.
- Dzięki - zdążył jeszcze rzucić, zanim Hidan się rozłączył.
    Zmęczony tym wszystkim wywlekł się z uniwersytetu. Przed wejściem zobaczył Deidare, niższego blondyna z włosami spiętymi w kucyk.
- Dei? Co ty tu robisz? - zapytał.
- No, idę na wykłady... - powiedział lekko zmieszany. - A ty czemu tam nie jesteś?
- Nie ma żadnych wykładów. Też tak myślałem, ale Hidan mi powiedział, że nie ma.
- Co? - jęknął blondyn. - To po co ja tak wcześnie wstawałem?
- Nie wiem, ale co powiesz na kawę na uspokojenie - zaproponował.
- No, dobrze - zgodził się Deidara.
    Przeszli na drugą stronę ulicy, gdzie znajdowała się niewielka kawiarenka. Zajęli stolik rogu sali i zamówili po kawie.
- Zrozumiałym, gdyby to Kisame czy Tobi pomylili daty wykładów, ale ty? - zapytał blondyn.
- Zupełnie nie wiem jak to się mogło stać - pokręcił głową Itachi.
    Rozmawiali jeszcze długo o zupełnie bzdurnych rzeczach.
- Itachi... - powiedział w pewnym momencie Deidara.
- Tak? Coś się stało? - zapytał widząc, że na policzki blondyna wpływają krwiste rumieńce.
- Bo ja chciałem cię zapytać... - mówił niepewnie.
- Tak?
- Czy ty wiesz, że mi się podobasz? - wypalił i od razu spuścił wzrok nie chcąc by ktoś zobaczył, jak bardzo się rumieni.
- Ja? Ja się tobie podobam? - zapytał Itachi zaskoczony.
    Blondyn lekko skinął głową w odpowiedzi. Czarnowłosy uśmiechnął się i złapał zarumienionego blondyna za brodę, zmuszając by ten spojrzał mu w oczy. Deidara spojrzał na niego nieśmiało. Itachi zbliżył się do niego tak, że ich usta dzieliło teraz tylko kilka centymetrów.
- Ty mi też - wyszeptał i połączył ich usta w pocałunku. A był to długi pocałunek pełen pasji. Kiedy w końcu oderwali się od siebie dyszeli ciężko, jak po długim biegu.
- Kocham cię - wyszeptali równocześnie.
----------------------
Chciałam napisać scenę łóżkową, ale... jakoś tak myślę, że to jeszcze nie mój czas. Może następnym razem ^^

wtorek, 9 grudnia 2014

Sasuke x Naruto - Urodziny

    Średniego wzrostu blondyn wparował spóźniony do szkoły. Biegł korytarzami z trudem wyrabiając na zakrętach. Dobiegł zdyszany pod klasę. Ciemnowłosy nauczyciel spojrzał na niego karcąco.
- Znów się spóźniłeś Naruto. To już kolejny raz w tym miesiącu.
- Gomennasai, Iruka-sensei - Naruto zrobił słodkie oczka i szybko usiadł w swojej ławce.
   Jego "kolega" z ławki, geniusz Sasuke Uchiha patrzył na niego zimno. Lekcja przeminęła tak jak zwykle, czyli nauczyciel połowę lekcji spędził na uciszaniu uczniów, a drugą połowę odpytywał. Kidy zadzwonił dzwonek na przerwę, klasa wylała się na korytarze.
- Naru? Coś ty dzisiaj taki przygaszony? - zapytał Shikamaru Nara, jeden z najlepszych przyjaciół blondyna.
- Dziewczyna go rzuciła - zażartował Kiba, a cała paczka wybuchnęła śmiechem. Oczywiście z wyjątkiem Naruto.
- Nie... - odpowiedział Naruto uporczywie wlepiając wzrok w podłogę. - Nie mogę iść na tę imprezę urodzinową Gaary.
- Co? Czemu? - płomienno-włosy chłopak patrzył na niego zawiedziony.
- Matka dała mi szlaban...
- Co ty Naru? Masz tyle lat i dalej słuchasz się mamusi we wszystkich sprawach? Może nawet ciuchy ci dobiera? - brunet kolejny raz zażartował ceną blondyna.
- Po prostu się wymknij - Shikamaru wzruszył ramionami jakby dla niego uciekanie w nocy z domu było codziennością.
- No, nie wiem czy to najlepszy pomysł... - blondyn wciąż był niezdecydowany.
- No weź! Na moje urodziny nie przyjdziesz!
- Dobrze, już dobrze, przyjdę. Tylko...
- Co znowu?
- Tylko nie będę mógł pić - dokończył niebieskooki. - Bo jak matka alkohol wyczuje, to z domu nie wyjdę do przyszłego roku...
- No, cóż lepsze to niż gdybyś w ogóle miał nie przyjść - Gaara uśmiechał się promiennie.
    Reszta lekcji minęła szybko, a wszyscy zaproszeni na urodziny no Sabaku kręcili się nerwowo w ławkach. Bo przecież każdy wiedział, że gdy Gaara robi imprezę to będzie mnóstwo alkoholu i scen których nikt nie będzie pamiętał następnego dnia.
    Po lekcjach Naruto nie szybkim krokiem wracał do domu. Całą drogę czuł się obserwowany. W którymś momencie nie wytrzymał i schylił się by zawiązać zawiązaną sznurówkę. Kilka metrów za nim szedł Sasuke.
"Ciekawe co on tu robi?" pomyślał blondyn "Przecież on mieszka zupełnie z drugiej strony miasta."
    Ruszył dalej, a myśli zaprzątał mu czarnowłosy chłopak idący za nim. Kiedy dotarł do domu wykorzystał okazję i spojrzał w bok, był widocznie zawiedziony, gdy nie zobaczył tam Uchichy. Wszedł do domu i krzyknął:
- Mamo! Wróciłem!
    Z kuchni wyszła Kushina Uzumaki w różowym fartuszku, co było dość rzadkie. Równie rzadkie było to, że była w kuchni. Zwykle przesiadywała w swoim biurze na piętrze i na wszystkie wołania syna czy męża odpowiadała;
- Nie mam teraz czasu. Własna firma to własne kłopoty.
Naruto patrzył na nią ze szczerym zdziwieniem w oczach.
- Mamo... Co ty robisz? Źle się czujesz? - zapytał niepewnie.
- Och, Naruto! Ktoś musi się zająć gotowaniem! I czuje się doskonale!
    Blondyn wymknął się do swojego pokoju. Gdy tylko się tam znalazł spojrzał na zegarek. Była już osiemnasta! Przecież obiecał Gaarze, że będzie na dziewiętnastą i pomoże mu we wszystkim. Szybko zdjął mundurek szkolny zamiast którego założył nowy t-shirt i jeansy. Upewnił się, że matka dalej siedzi w kuchni po czym wyskoczył przez okno. Upadł niezbyt miękko na blaszany dach garażu znajdującego się pod oknem jego pokoju. Lekko poobijany wstał i niepewnie zsunął się z dachu garażu. Teraz zdołał utrzymać się na nogach.
    Ruszył w stronę najbliższego centrum handlowego, bo przecież nie wypada przyjść na urodziny bez prezentu. Wszedł do pierwszego lepszego sklepu i kupił sześciopak pierwszego lepszego piwa. Gaarze i tak to było obojętne, ważne było tylko to, że jest w tym alkohol. Po kilkunastu minutach marszu był pod drzwiami domu Gaary i jego rodzeństwa. Zadzwonił dzwonkiem, a drzwi otworzyła mu starsza siostra rudowłosego - Temari.
- O! Cześć Naruto! Wcześnie jesteś! - uśmiechnęła się do niego.
- Obiecałem Gaarze, że mu pomogę - odpowiedział uśmiechem.
- Ach, wejdź - odsunęła się otwierając szerzej drzwi i przepuszczając blondyna.
- Hej, Naru - uśmiechnął się Kankuro stojący na drabinie i wieszający serpentyny.
- Gaara! - wydarła się się blondynka. - Naruto przyszedł!
    Na schodach pojawił się najmłodszy no Sabaku z serpentyną we włosach. Temari, Kankuro i Naruto zaczęli się krztusić ze śmiechu.
- Coś się stało? - zapytał rudzielec.
- Masz... coś... we.... włosach - powiedział Naruto dalej chciocząc.
    Chłopak odruchowo sięgnął ręką do włosów i ściągnął z nich serpentynę.
- Było ci z nią do twarzy - powiedziała Temari.
    W niecałe półgodziny uwinęli się z dekoracjami i przekąskami. O dziewiętnastej zaczęli się schodzić goście. Wśród nich był nawet nie imprezujący Sasuke otoczony już wianuszkiem fanek. Naruto obiecał sobie, że nie tknie alkoholu, ale na imprezach u Gaary po prostu się tak nie dało, więc nim się obejrzał był już pijany.
- Gaara - wybełkotał.
- Co się stało? - zapytał rudzielec, który miał znacznie mocniejszą głowę od Naruta.
- Mogę u ciebie nocować?
- Jasne! - odparł z uśmiechem.
- Dzięki... Dupę mi ratujesz... To ja już może pójdę spać - wybełkotał i zaczął się wtaczać na górę.
    Wszedł do łazienki i nim się obejrzał został przyparty do ściany, a czyjeś usta wpiły się w jego. Patrzył jednocześnie zaskoczony i przerażony na całującego go Sasuke. Po chwili odzyskał jakąś tam przytomność myślenia i zaczął się wyrywać. Bezskutecznie, o Uchiha był od niego dużo silniejszy. Sasuke skończył molestować usta zdziwionego Uzumakiego i wyszeptał mu do ucha:
- Poddaj się tej przyjemności.
    Teraz przyssał się do jego szyi.
- Nie! Nie! Zostaw! Zrobisz mi malinkę! - Naruto zaczął się coraz mocniej wyrywać, ale Uchiha dalej go nie puszczał.
- Jeśli tak bardzo tego nie chcesz to nie... Uwierz mi, niejedna dziewczyna chciałaby być teraz na twoim miejscu - powiedział i odszedł.
    Następnego dnia ani Sasuke ani Naruto nie pamiętali wczorajszego wieczora. Jedyną rzeczą, która wskazywała na prawdziwość wczorajszych wydarzeń była czerwona malinka na szyi Uzumakiego.

-------
Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca i podobało wam się chociaż trochę ^^ Myślę, że niedługo zabiorę się za jakiś paring z Akatsuki...

Zaczynamy!

A więc tak... To jest mój pierwszy blog z tego typu opowiadaniami, więc proszę nie bijcie jeśli wszystko pójdzie źle... Nie będę przedłużać tylko od razu zabiorę się do pisania pierwszego opowiadania ^^